wtorek, 8 grudnia 2015

Notka 5




5 październik
Nie uwierzysz!!! Rano obudził mnie tato, więc wstałam grzecznie. Umyłam się a potem ubrałam. Zeszłam na śniadanie. Kiedy pokazałam się w kuchni… Ich reakcja była dziwna. Mama upuściła talerz z kanapkami, tato zrobił wielki łyk bardzo gorącej kawy, a Itachi zachłysnął się swoją i cały poczerwieniał. Strasznie kaszlał, więc podbiegłam do niego i poklepałam go w plecy. Gdy w końcu zaczął oddychać popatrzył na mnie zdziwiony i ledwo dosłyszalnym głosem zapytał, co ja mam na sobie. Faktem jest że do tej pory wszystkie ubrania pożyczałam od mamy i chyba po raz pierwszy wiedzieli mnie w moich normalnych ciuchach. Odpowiedziałam że ubrania. Później zrobiłam piruet wokół własnej osi i spytałam czy ładnie wyglądam. Wtedy tato wypluł kawę. Prosto na mnie. Mama wtrąciła że chyba lepiej będzie się przebrać. Kiedy wyszłyśmy z kuchni wgl się do mnie nie odezwała na temat ubrań. Ale tym razem poszłyśmy do jej pracowni, a nie garderoby. Tam wskazała mi kilka półek i powiedziała że mogę wybrać sobie co tylko zechcę. Tylko żebym najpierw pokazała jej co chcę ubrać. Po dość długim zastanowieniu w końcu zdecydowałam się na parę podkolanówek w czarno-turkusowe paski, krótkie czarne spodenki, turkusową koszulkę odsłaniającą ramiona z czarnym nadrukiem „Me? Sarcastic? Never.” Kiedy pokazałam się mamie ta aż zaklaskała w ręce z ogromnym uśmiechem na twarzy. W końcu poszłyśmy na śniadanie. I tym razem reakcja taty i Itachi’ego była taka sama!!! Uznałam że się na nich obrażam. Kiedy później podczas posiłku  któryś z nich o coś mnie zapytali ignorowałam ich. Myślę że tato bardzo się zdenerwował na to ale nie zdążył nic powiedzieć, bo zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. W drzwiach stał jakiś czerwono-włosy chłopak, Hidan i jakaś blondynka. Zrobili dziwne miny kiedy mnie zobaczyli ale nic nie powiedzieli. To było lekko frustrujące, bo żadne z nich nie skomentował mojego ubrania. Zero gwizdów, ani nic. Zrobiłam naburmuszoną minę i wpuściłam ich do środka. Weszli i od razu skierowali się do kuchni. Tam przywitali się z rodzicami. Nagle chłopcy złapali Itachi’ego pod pachy, podnieśli i wynieśli z domu krzycząc, że oddadzą go wieczorem. Nie za bardzo wiedziałam co się dzieje, więc stała na środku kuchni. Nagle białowłosy podbiegł do mnie, podniósł, przerzucił sobie przez ramie i krzycząc że mnie też odda wieczorem wybiegł z domu. Zostałam wpakowana do samochodu, na tylnie siedzenie. Blondynka siedząca z przodu posłała mi uśmiech i ruszyliśmy. Przytuliłam się do siedzącego obok brata. Znowu zostałam porwana?!?! Wyobrażasz sobie?!!? To już chyba z trzeci raz!!!
Zatrzymaliśmy się w parku. Wysiedliśmy. Czerwono-włosy wyciągnął z bagażnika koszyk i ruszyliśmy przed siebie. Kiedy doszliśmy niedaleko fontanny, nagle wszyscy się zatrzymali pod wielkim drzewie. Zaczęli rozkładać koc i usiedli na nim. W tedy Itachi wtrącił coś, że warto by się przedstawić. Zaśmiali się, jednak zrobili to. Białowłosy to Hidan Jashin, czerwono-włosy to Sasori Haruno a blondynka przedstawiła się Deidara Kamizuru. Popatrzyłam na nią zdziwiona i spytałam czy jest chłopakiem. Przez chwila panowała cisza i nagle wszyscy zaczęli się śmiać. No oprócz mnie i Deidary. Cały czerwony na twarzy odpowiedział mi że owszem jest chłopakiem. Już się więcej do niego nie odezwałam. Okazało się że mamy piknik-śniadanie. Co prawda ja i Itachi już jedliśmy, ale reszta nie. Po posiłku posprzątaliśmy po sobie i włożyliśmy rzeczy do samochodu. Mieliśmy iść na spacer ale ktoś zadzwonił do Itachi’ego i powiedział że pilnie go gdzieś potrzebuje. Sasori powiedział że go podwiezie. Chciałam jechać z nimi ale powiedzieli że to nie bd konieczne i zanim się obejrzę oni już wrócą. Tak więc zostałam sama z Hidan’em i Didarą. Nie wiedzieliśmy co robić. Zapytałam czy mieli na dziś jakieś plany. Kiedy odpowiedzieli twierdzącą zaproponowałam byśmy zrobili to teraz. I tak zaczęłam się nasza wędrówka po Tokyo. Było całkiem zabawnie. Okazało się że zmieniamy Deidarze image, więc poszliśmy do galerii handlowej. Przez cały dzień chodziliśmy po sklepach i kupowaliśmy ciuchy. W pewnym momencie Dei zaczął się do mnie odzywać. Nawet zaczęli nazywać mnie „księżniczką”. Nie mam pojęcia skąd to wzięli ale niech im będzie. Okazali się całkiem fajni. Później poszliśmy do fryzjera. Doradzałam fryzjerowi jak ma ściąć blondyna a w tym czasie Hidan zatykał naszej ofierze usta. Co prawda podczas zabiegu bardzo się wyrywał, ale po skończonej robocie wyglądał to czadowo. Potem poszliśmy na spóźniony obiad, obydwaj chcieli się ze mną wymienić numerami telefonu. A kiedy im powiedziałam, że nie ma takowego bardzo się zdziwili. Później Hidan powiedziała, że idzie do toalety, ale wyszedł wgl z restauracji. Wrócił po jakiś 40 min trzymając jakąś papierową reklamówkę. Kiedy spytałam co to, wręczył mi ją i powiedział że to prezent od niego i Deidary w podzięce za fajny dzień. Okazało się że był to telefon. I to nie byle jaki. Najnowszy czarny iPhone w etui z pandą. Na górze przy głośniku miałam wygrawerowana chmurkę. Na początku nie chciałam przyjąć prezentu, ale w końcu się poddałam. Nie dało się ich przekonać ze to zły pomysł. Włączyłam nową komórkę i od razu wymieniliśmy się numerami. Później zadzwonił Itachi z pytanie gdzie jesteśmy. Gdy odpowiedzieliśmy ze w galerii, powiedział że za 10 min bd pod płn. wejściem i mamy tam na nich czekać. Odkąd wsiadłam do samochodu nie odezwałam się do Itachi’ego ani słowem . Na początku próbował nawiązać rozmowę ale po kilku próbach poddał się. Bardzo się zdziwiłam kiedy okazało się że jedziemy do domu. Kiedy razem z bratem, Deidarą i Hiadan’em wysiedliśmy, Sasori odjechał.  W 4 weszliśmy do domu. W tedy z kuchni wyszli rodzice i kazali mi pójść ze sobą na górę. Byłam zdezorientowana wiec złapałam Itachi’ego za rękę. Weszliśmy na 1 piętro, gdzie był mój dotychczasowy pokój i te zajmowane przez rodziców. Z gościnnego wyszli Sasuke i Naruto. Rodzice zaprowadzili nas na 2 piętro. Minęliśmy drzwi do pokoju Itachi’ego, a potem do Sasuke. Zatrzymaliśmy się przy 3 drzwiach. Rodzice powiedzieli, że czekałam już wystarczająco długo i poprosili bym otworzyła drzwi. Nie uwierzysz co było za nimi. MÓJ WŁASNY POKÓJ!!! Z tego wszystkiego się popłakałam. Zaraz przebiegłam przez wszystkie pokoje. Mam salon z półkami na książkami i oknem w suficie, na tyle dużym że mogę wyjść dzięki niemu na dach. A kawałek za oknem na dachu jest barierka, jakbym chciała sobie tam posiedzieć i żebym nie spadła. (Sprawdziłam już wieczorem po wszystkim J ). Do tego sypialnia z wielkim, dwu-osobowym łóżkiem z baldachimem. Jest też dwoje innych drzwi. Jedne prowadzą do mojej własnej garderoby, a drugie do łazienki. Oczywiście między tymi dwoma pomieszczeniami też są drzwi. ( Mama powiedziała, że to dla ułatwienia). Kiedy wszystko zwiedziłam mocno przytuliłam rodziców i dałam im buziaka w policzek. Nie wiem czy tak powinnam zareagować, ale ostatnio oglądałam film gdzie nastolatka tak właśnie się zachowywała w stosunku do rodziców, gdy coś jej dali, a Ona była szczęśliwa. A ja w tym momencie byłam więcej niż szczęśliwa. Byłam wniebowzięta. (I do tej pory się to trzyma.) Wtedy wszyscy usiedliśmy w moim salonie. Mama powiedziała, że to Sasuke i Itachi wybierali kolory i dodatki, dlatego tyle to zajęło. Musiałam zrobić zdziwioną minę bo tata wyjaśnił, że kiedyś w tych pokojach była moja kołyska i tym podobne. Podobno rodzice kupili ten dom kiedy mama była ze mną w ciąży, żeby każde z dzieci miało własny pokój. Teraz trzeba było więc wszystko pomalować od nowa i powymieniać meble. Tak więc salon ma granatowe ściany. Meble są ciemno granatowe, z beżowymi dodatkami. Ściany w sypialni są szare. Do tego czarne meble i pastelowe dodatki. W garderobie za bardzo nie widać koloru ścian, ale chyba są beżowe, a łazienka jest kremowa z ciemnobrązowymi meblami śliwkowymi dodatkami (jedna ściana też jest śliwkowa, a na płytkach na ścianie są kwiaty koloru śliwkowego). Nigdy nie posądziłabym chłopaków o tak dobry gust i brak daltonizmu. Mam podejrzenia, że wyszło im to lepiej, niż gdybym miała sama to robić. Jeszcze jakiś czas siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy. Było bardzo fajnie. Wszyscy się śmialiśmy i wygłupialiśmy. W końcu rodzice powiedzieli że idą jutro do pracy. Powiedzieli nam dobranoc i wyszli. Jakiś czas potem Dei zaczął ziewa, więc Itachi powiedział, że Oni też już się położą, ale w tedy Hida zrobił zadymę, że nie bd spać w jednym pokoju z gejem. Podczas kłótni jego, Ita-nii i Dei’a, Sasuke i Naruto taktycznie się wycofali. Po cichu powiedzieli dobranoc i czmychnęli. W końcu udało nam się wszystko  pogodzić i wyszło na to, że Dei śpi ze mną. Teraz poszedł do Itachi’ego pożyczyć piżamę, ale…. Patrząc na to ile zdążyłam napisać strasznie długo nie wraca. Idę go poszukać. Dobranoc :*

Przerwałam czytanie i podniosłam głowę. Shikamaru i Sasuke nie było w pokoju, a reszta trwała w zażartej dyskusji. Popatrzyłam po twarzach, Itachi’ego siedzącego na moim stoliku, Hidana wręcz leżącego przede mną, z przyzwyczajenia zaczął mnie głaskać po stopach omijając ranę, i Deidary, któremu cały czas siedziałam między nogami i który mocno mnie do siebie przytulał. Oczywiście żeby zobaczyć oblicze tego ostatniego musiałam podnieść głowę do góry. Blondyn wyczuł mój ruch. Przerwał swoją wypowiedź w pół zdania i popatrzył na mnie. W odpowiedzi tylko się do niego uśmiechnęłam i spróbowałam, bardziej wtulić się w jego ciepłe ciało. Wróciłam do czytania.
  
20 listopad
Itachi zrobił sobie przerwę na uczelni i codziennie się ze mną uczy. Korzystamy z poprzednich książek Sasuke. Jest jak prawdziwy nauczyciel. Nawet zadaje mi zadania domowe. Ale nic dziwnego. Mam zaległości z całego gimnazjum. Jakoś nigdy nie pałałam miłością do nauki. A po poznaniu Akirito to już całkiem. Aż dziwne, że zdałam z klasy do klasy. Ale pewnie nauczyciele coś mi poprzestawiali XD
A wracając lekcje są nawet zabawne. Czasami nawet oglądamy filmy po angielsku. Albo gramy w gry. Ulubioną grą Itachi’ego i taty są scrabble, więc często z nich korzystamy podczas nauki. Używamy wersji po japońsku i angielsku. Czasami muszę przeczytać jakąś książkę. W tedy najczęściej idę do gabinetu taty, siadam na fotelu obok jego biurka i czytam. Mama śmieje się, że w tym czasie oboje pracujemy. Szkoda, że Itachi uczy się na prawnika. Byłby super nauczycielem. Ale teraz głupio by było zrezygnować. W końcu został mu już tylko rok. Oczywiście Sasuke też się ze mną czasami uczy. Chociaż strasznie się na mnie denerwuje. Mama mówi, że on wgl nie ma cierpliwości do innych. Ale i tak jest zabawnie. Najczęściej karze mi zagrać w grę z oprogramowaniem angielskim. Jest w tedy duuużooo zabawy J Lubię te moje lekcje ze wszystkimi. Mama pomaga mi nadrobić chemie, biologie i gotowanie. Podobno w moim nowym gimnazjum mają być osobne lekcje na gotowanie i pieczenie. Ale będzie zabawa XD Już się nie mogę doczekać.


Moją lekturę przerwano, brutalnie wyrywając mi z rąk pamiętnik. Ale nie miałam już siły krzyczeć. Moją jedyną oznaką protestu był przeciągły jęk. Popatrzyłam na  tego, który to zrobił. Nade mną stał zirytowany Sasuke.
- Słuchasz mnie?
- Co?
- Mówiłem, żebyś wstała z Deidary.
- Czemu? – spytałam naburmuszona. Może blondyn na takiego nie wygląda, ale jest zbudowany z samych mięśni co powoduję, że jest przyjemnie twardy i ciepły. Oczywiście to samo tyczy się i Hidana. Niestety o reszcie nie mogę nic powiedzieć, jako że nigdy na nich nie leżałam. Nagle na swoich biodrach poczułam duże ręce, a na brzuchu, gdzie były dotychczas, pustkę.
- Poczekaj chwilę, księżniczko. Zaraz przeniosę cię na kanapę. – usłyszałam przy uchu szept Dei’a. Kiwnęłam głową. Już po chwili byłam niemal w powietrzu.
- Ale dlaczego? – jęknęłam. Usłyszałam za sobą śmiech Hidana. W tedy jego dłoń pojawiła się na mojej głowie.
- Musimy iść rano do pracy, a jeszcze musimy coś załatwić.
- Nee? – jęknęłam – Obaj? Zaśmiali się i pokiwali głowami. Kiedy w końcu leżałam na kanapie, oparłam się o siedzącego tam Naruto. Nic nie powiedział, więc uznałam że dużej różnicy mu to nie robi. W momencie kiedy to pomyślałam, Dei i Hidan pochylili się nade mną i dali po buziaku w czoło. Poczułam się tak dobre i bezpiecznie, ze zamknęłam oczy i szeroko się uśmiechnęłam. Nagle ogromnie zachciało mi się spać. Kiedy odlatywałam do krainy snów, usłyszałam jak któryś z nich pożegnał się, a drugi obiecał, że jutro po mnie przyjedzie do szkoły. Chyba udało mi się pokiwać głową , ale nie jestem pewna. Po kilku sekundach błądziłam w moim własnym świecie.

Odkąd wyszliśmy z domu, żeby poszukać Tenshi, moje poczucie winy wzrastało z każdą sekundą. Ja i Naruto pojechaliśmy na jego motorze do centrum. Normalnie pojechałbym na swoim, ale hamulec i przewód z olejem były przecięte. Później zajmę się tym kto to zrobił. Jeździliśmy i szukaliśmy dobrą godzinę. Nagle Naruto dostał SMS-a od mojego brata, że ten pedał Deidara ją znalazł. Część napięcia ze mnie zeszła, ale nie wszystko. Uznałem że pozbędę się go dopiero gdy zobaczę ją całą, zdrową na własne oczy. Tym razem ja prowadziłem. Dobrze że ojciec Naruto jest ważnym politykiem i policja nie zatrzymuje jego motoru, bo chyba zabrali by mi prawko za taką szybkość. Gdy tylko stanąłem w drzwiach naszego domu, Itachi złapał mnie za rękę i pociągnął do pokoju Tenshi. Wszyscy już tam byli. No prawie. A mianowicie nie było Tenshi i tych dwóch dziwaków. Naruto usiadł na kanapie. Chciałem zrobić to samo, ale powstrzymała mnie ręka brata, która cały czas była na moim nadgarstku. Stanął przede mną. W jego oczach widziałem ogromną złość. Jeszcze nigdy nie widziałem w nich takiej, wręcz furii, skierowanej do mnie. Itachi podniósł rękę, tak jakby chciał mnie uderzyć. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem. Jednak zamiast wymierzyć cios złapał mnie za włosy i pociągnął moją głowę do tyłu. Dzięki temu patrzyłem mu prosto w oczy.
- Stój tu. Przeprosisz ją. Mam nadzieję, że zabrzmi to szczerze. Po tych słowach puścił mnie a ja odsunąłem się o kilka kroków. Zacząłem gorączkowo myśleć nad tym jak mam to zrobić. Nigdy nie przepraszałem dziewczyny. To zawsze była ich „powinność”.
- Mógłbyś chociaż poudawać, że się przejąłeś jej zniknięciem. – warknął w moją stronę Sasori. Miałem ochotę zabić go wzrokiem. Chyba nawet udało mi się go przestraszyć bo się zamknął.
- Dopiero teraz widać, że jesteś bratem Itachi’ego. Tylko wy macie taki zabójczy wzrok. – próbował załagodzić sytuację Gaara. Obydwaj spiorunowaliśmy go wzorkiem. Naruto parsknął śmiechem. Miałem co raz większą ochotę podejść do niego i go zdzielić, jednak w tym momencie otworzyły się drzwi. Spuściłem głowę i zapatrzyłem w swoje buty. Nikt nic nie powiedział. Po kilku minutach ostrożnie podniosłem głowę. Tenshi również z pasją godną miłośnika, wpatrywała się w swoje nogi. Też na nie popatrzyłem i prawię zachłysnąłem się powietrzem. Jej nogi to katastrofa. Jak ona mogła doprowadzić je do takiego stanu? Popatrzyłem na nią jeszcze raz. Nagle podniosła głowę i ze łzami w oczach zaczęła mówić.
- Przepraszam. Wystraszyłam się. Nie chciałam uciekać, naprawdę. Bardzo przepraszam. Ja nie chciałam nikogo martwić. Naprawdę. To tak przez przypadek. 
W tedy Itachi podszedł do niej, złapał za podbródek i podniósł głowę do góry. Nagle zacisnęła oczy, jakby czekając na cios. Przypomniało mi się jak ją uderzyłem i zrobiło mi się strasznie głupio. Jednak zamiast ja uderzyć nasz brat delikatnie pogłaskał ją po bolącym policzku. Powoli otworzyła oczy i popatrzyła na jego twarz.
- Już wszystko ok. Nikt się na ciebie nie gniewa. Nie bój się. Jesteś w domu, a tu nikt Ci krzywdy nie zrobi. –  mówił cichym i spokojnym głosem. Po tych słowach spojrzał na mnie wymownie. Przełknąłem ślinę. Wydawało mi się że zrobiłem to bardzo głośno.
- Mhh… No właśnie.. Sumimasen za to, co się stało wcześniej. – powiedziałem zakłopotany. No na Boga!!! Ostatni raz przepraszałem kogoś w podstawówce i to do tego mamę za kłótnie z bratem. W odpowiedzi szeroko się do mnie uśmiechnęłam przez łzy. Nie było w nim żadnej goryczy czy żalu. Ot taki szczery uśmiech ulgi.
- Nie ma problemu. – dodała.
- Usiądź sobie, księżniczko. – powiedział ten seksoholik Hidan. Zmroziła go wzrokiem i zrobiła krok do przodu w stronę łazienki, ale nagle ugięła się pod nią noga. W następnej sekundzie już leciała. Nie zdążyłem zrobić nawet kroku. Byłem pewny że gruchnie o podłogę, ale nagle pojawił się koło niej Sasori i ją złapał.
- Dzięki. – mruknęła cała czerwona, a we mnie coś się zagotowało. Chciała stanąć sama ale nie dałem jej szansy by chociaż spróbowała to zrobić. Zanim pomyślałem już do niej podbiegłem i wziąłem na ręce. Wyraźnie zdziwiona uniosła głowę i popatrzyła mi w oczy. Nic nie powiedziałem. Zamiast tego szybko zmierzyłem ją wzrokiem. Miała coś wbite w stopę. Bez słowa w tą w którą spróbowała się udać wcześniej. Posadziłem ją na krawędzi wanny, podałem słuchawkę prysznica i wyszedłem. No bo co miałem jej powiedzieć. Nie mówiąc nic nikomu wyszedłem z pokoju i biegiem ruszyłem do kuchni. Kiedy udało mi się przepchać przez ten tłum złapałem wiszącą na ścianie apteczkę i podjąłem kolejną przepychankę by dotrzeć na górę jak najszybciej. Gdy w końcu wbiegłem do jej pokoju, nie zwracając uwagi na innych, zatrzymałem się i postarałam się zwolnić puls. Kiedy w końcu mi się to udało wszedłem do łazienki. Siedziała tam gdzie ją zostawiłem. Na szczęści miała umyte nogi. Teraz już wyraźnie było widać wbite szkło. Pewnie usłyszała drzwi, bo od razu odwróciła się w moją stronę. Podszedłem do niej powoli. Poczułem się idiotycznie. Zupełnie jakbym podkradał się do rannego, dzikiego zwierzęcia, a nie młodszej siostry. Chociaż to porównanie, jeżeli chodzi o opatrywanie jej ran, jest jak najbardziej słuszne. Chyba zauważyła apteczkę, którą trzymałem, bo zadrżała. Próbowała wstać, ale kazałem jej nie ruszać się z miejsca. I o dziwo poskutkowało. Żeby jej nie wystraszyć powoli podszedłem do wanny, a następnie uklęknąłem przy krawędzi. Jak najdelikatniej chwyciłem jej nogę i uniosłem do góry. Drugą ręką chwyciłem wodę utlenioną.
- Sas. Nie musisz. Poradzę sobie. Serio dam rade. Potrafię sama się opatrzeć. – mówiła coraz wyższym głosem, im odkażacz był bliżej rany. Popatrzyłem na nią jak na idiotkę. Naprawdę myślała że takim tonem mnie przekona? Zatrzymałem buteleczkę nad raną i spojrzałem na nią. Zamknęła oczy. Nawet na mnie nie popatrzy. – pomyślałem. W tym momencie przekręciłem buteleczkę i polałem ranę. W następnej sekundzie miałem ochotę ją puścić i uciec zatykając uszy. Jej pisk był niemożliwie wysoki. Jednak nie przestawałem.  Próbowała wyrwać nogę, jednak moja dłoń zacisnęła się jeszcze ciaśniej na jej kostce. Usłyszałem jak kilka osób wbiega do pomieszczenia. Odwróciłem głowę, nie przerywając czynności, z nadzieją, że napotkam wzrok brata. Musiałem jeszcze mocniej chwycić jej nogę. Zaczęła jeszcze bardziej się wyrywać, a w dodatku próbowała mnie kopnąć zdrową nogą. Był tam. Bez słowa podszedł do nas. Złapał ją za drugą nogę i unieruchomił. W tedy zaczęła piszczeć jeszcze głośniej niż dotychczas. A wydawało mi się to niemożliwe. W przerwie, kiedy brała oddech usłyszałem Shikamaru i Naruto mówiących wszystkim by wyszli. Odnotowałem żeby potem ponownie im podziękować. Bo oczywiście jeszcze tego nie zrobiłem.
- Trzeba wyciągnąć to szkło. – powiedział Itachi. Pokiwałem głową, przygotowując się mentalnie na jeszcze wyższy pisk. Obiecuję, że jeżeli przez nią ogłuchnę, to zrobię jej krzywdę. Zaczęła płakać. Po chwili usłyszałem jęk. Zerknąłem. Blondyna pochylała się nad Tenshi i masował głowę. Z czystą satysfakcją się uśmiechnąłem złośliwie. No co? Dla mnie też jest wredna. Dlaczego ma traktować ich lepiej niż mnie? Swojego brata? Wydawał mi się, że jej noga poruszyła się w dziwny sposób, a jej głos zrobił się przytłumiony. Znowu zerknąłem. Ten seksoholik trzymał ją na kolanach. Biła go po piersi, a on mocno ją do siebie przytulał nie zwracając uwagi na jej zachowanie. W tedy Deidara znowu się nad nią pochylił i zasłonił mi ją. Nagle poczułem łokieć brata pod żebrami. Popatrzył na mnie gniewnie. Od razu zabrałem się do roboty. Zostawiając ją pod opiekę tych dziwaków, skupiłem się na jej nodze. Kiedy w końcu rana przestała się pienić, Itachi wyciągnął szkło. Wydawało mi się, że młoda nawet tego nie zauważyła. Nawet już tak mocno nie płakała. Już tylko lekko łkała. Zabandażowałem jej nogę, a Itachi posmarował jej nadgarstek jakąś zieloną maścią. Nie wiem po co to zrobił jednak nie pytałem. Przestała płakać. W tedy Itachi pochylił się nad nią i zapytał jak ostatni idiota:       
- No i co? Było tak źle?  Załamany poczynaniami brata zrobiłem facepalm’a. Nagle odsunął się od niej. Wyglądał na speszonego. Kiedy otwierałem usta by coś powiedzieć, odezwał się Deidara.
- Choć, księżniczko. Usiądziemy ze wszystkimi w pokoju. Co ty na to? W odpowiedzi pokiwała głową, a mnie jasny szlag trafił. Blondyn wziął ją na ręce, a ja wyszedłem zostawiając przy wannie cały ten syf, który zrobiliśmy. A niech sobie sama posprząta. W pokoju usiadłem wkurzony obok Naruto na kanapie.
- Co jest? – spytał  blondyn. W odpowiedzi wystawiłem mu język. Oczywiście wcześniej sprawdziłem czy nikt nie patrzy, ale nie. Wzrok wszystkich był skierowany na Deidare niosącą młodą na rękach. Niebieskooki zaśmiał się z mojego zachowania. W sumie tylko on wie że ta pokerowa twarz to przykrywka. Zniesmaczony popatrzyłem na Deidare, który zaniósł młodą do jej pokoju, zamiast usiąść koło białowłosego. Zmarszczyłem lekko brwi. Żeby o tym nie myśleć, próbowałem wciągnąć się do rozmowy. Na szczęście za chwilę wrócili. A mnie ponownie trafił jasny szlag. Młodsza siostra wpędzi mnie kiedyś do grobu. I to szybciej niż powinna. Blondyn usiadł po turecku na poduszce, a młodą posadził między swoimi nogami. Ona położyła chorą nogę na białowłosego i cała w skowronkach zaczęła czytać jakiś zeszyt. Zerknąłem na brata. Ni chuja nie reagował. Później muszę z nim o tym pogadać. – postanowiłem, na powrót próbując skupić się na rozmowie. Oczywiście tematem przewodnim były dzisiejsze wydarzenia. W końcu udało mi się wywalić z głowy to małe upierdliwe coś (tak, właśnie. Małe. Ona ma 145cm wzrostu, a ja 178cm.) i skupić na rozmowie.
Przez następną godzinę dyskutowaliśmy czy zgłosić to na policję, powiedzieć rodzicom i inne takie pierdoły. Co jakiś czas zerkałem na siostrę. Miałem wrażenie, że się nie ruszała. Ale zmieniał się jej wyraz twarzy. Raz była wyraźnie zadowolona, a innym razem zażenowana. W końcu się poruszyła. Podniosła głowę do góry i popatrzyła na tego geja. Akurat opowiadał o swoim koledze w policji, który może znaleść gościa po ciuchu. Ale kiedy poczuł, że Tenshi się ruszyła, przerwał w pól zdania i popatrzył na nią.  Szeroko się do niego uśmiechnęła, a kiedy jej odpowiedział, wróciła do czytania, natomiast blondyn podjął przerwany wątek, bez mrugnięcia okiem. Po raz kolejny tego dnia trafił mnie szlag. Czemu tak szeroko uśmiecha się do tych mężczyzn, czemu pozwala się im przytulać bez okazji, kiedy mi nie chce nawet posłać krótkiego uśmiechu. Powiedziałem na głos, że trzeba się z tym policjantem skontaktować natychmiast. Deidara westchnął, a brat przyznał mi racje. W tedy zwrócił się do Tenshi i powiedział jej, żeby zeszła z Deidary. Nie posłuchała. Powtórzyłem prośbę brata, jednak bez zwrotu grzecznościowego. I kolejny raz, ostrzejszym tonem. W końcu nie wytrzymałem. Zerwałem się z fotela i podszedłem do niej. Nikt nie zareagował. Wszyscy byli ciekawi co zrobię. Wyrwałem jej z rąk zeszyt. Jęknęła. Chciałem coś powiedzieć, a w sumie krzyknąć, ale popatrzyła na mnie tak nieobecnym wzrokiem, że zamilkłem. W tedy wtrącił się Deidara. Nic nie mówiąc odsunąłem się pod ścianę. W tym czasie blondyn powiedział jej coś, przeniósł na kanapę, gdzie oparła się o Naruto i coś tam jej obiecał. Na pożegnanie on i Hidan dali jej buziaka. Krew się we mnie zagotowała, a Itachi znowu nie zareagował. W końcu wyszli a ja odetchnąłem z ulgą. Wróciłem na swoje poprzednie miejsce. Usiadłem obok Tenshi, a jej nogi położyłem na swoich kolanach. Zerknąłem na nią. Chyba jej to nie przeszkadzało. Odetchnąłem z ulgą i dopiero wdałem się w dyskusję.
Kiedy obgadaliśmy wszystkie tematy, zauważyłem, że młoda śpi. Wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia. No prawie. Gaara jakoś dziwnie się ociągał.
-Co jest? Nie chcesz wracać na imprezę? – zagadałem podnosząc nogi Tenshi, by w końcu się spod nich uwolnić. 
- Jakoś nie specjalnie. Jak tylko tam zejdę to Temari mnie znajdzie. – westchnął.
- Gaara, to może się nią zająć? W odpowiedzi czerwono-włosy pokiwał głową i wziąwszy ja na ręce zaniósł do sypialni. Odetchnąłem z ulgą i również ruszyłem do drzwi. W końcu to moja impreza nie? Muszę być dobrym gospodarzem. Zniknąłem już na wystarczająco długi czas. 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jako że tamta notka była dość krótka, to w tej się postarałam :)
Mam nadzieję że mi wyszło. Chociaż opisywanie wszystkiego z dwóch perspektyw był ciężkie to muszę się do tego przyzwyczaić, jako że takie coś będzie zdarzało się co raz częściej... (nie wiem czy się cieszyć czy płakać... :/ ) 
No nie ważne. Mamy Grudzień moi drodzy. Niektórzy z Was obchodzą w tym miesiącu Święta Bożego Narodzenia. Tak więc tym świętującym życzę rodzinnych, białych, radosnych świąt. 
A tym nie obchodzącym świąt: Miłej przerwy w szkole!!! To cudowne uczucie :) Do zobaczenia w przyszłym miesiącu ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz