31 sierpnia
Jutro jest rozpoczęcie roku szkolnego. Zaczynam 3 klasę w naszym
gimnazjum. Z tego powodu jest organizowany nielegalny wyścig. Oczywiście razem
z Akirito bierzemy w nim udział. Już się nie boję tak jak za pierwszym razem XD
Start jest w pół do północy w starym magazynie, a koniec na moście, kawałek za
miastem. W sumie mamy do przejechania około 20 km. Teoretycznie powinno zająć
to z 25 min jazdy według zasad jazdy. Jednak my jeździmy łamiąc wszelkie
reguły. XD Już nie mogę się doczekać. J Czuję, że dziś
coś się zmieni. No nic idę na manicure z Mią i Keyko. Do zobaczenia potem :*
1 września
Drogi Pamiętniku…. Nie wiem, co mam napisać…. Może, że jestem
zagubiona i smutna i zdezorientowana… Albo, że obudziłam się
w obcym miejscu…. A przywiózł mnie tu ktoś obcy…. Więc…. Może zacznę od
wczorajszego wyścigu…
Wyścig zaczął się tak jak
planowano. Wszystko szło bardzo dobrze. Ja i Akirito wysunęliśmy się na
prowadzenie i zostawiliśmy wszystkich daleko w tyle. Jechaliśmy równolegle. Jak
zawsze On był bardzo skupiony na jeździe i wygranej, a ja cały czas śmiałam się i wygłupiałam. Na
przedostatniej prostej przed metą wyprzedziłam Akirito. Pomyślałam, że będzie ze mnie dumny, kiedy wygram. Pierwsza wjechałam na skrzyżowanie. Usłyszałam pisk i poczułam jak lecę. I to dosłownie. Coś
mnie podhaczyło od tyłu. Wylądowałam na trawie kawałek dalej. Akirito zatrzymał
się. Widziałam go doskonale. Ściągnął kask. Popatrzył na
mnie tak jakoś dziwnie. Nie mogłam oddychać. Ani się ruszyć. Czułam się jakby
ktoś położył mi na klatkę piersiową, coś bardzo ciężkiego. Próbowałam coś powiedzieć, ale zdołałam tylko otworzyć
usta. W tedy coś z nich wypłynęło. Udało mi się tylko wyszeptać jego imię. W
odpowiedzi tylko prychnął i pokręcił głową. Następnie założył kask i odjechał z
piskiem opon. Chyba się popłakałam, ale nie jestem pewna. Pamiętam, że miała na to wielką ochotę, ale nie wiem czy mi się udało. Zamknęłam oczy. Potem już nic nie
pamiętam.
Kiedy otworzyłam oczy byłam tu. Białe ściany i sufit, rażące jarzeniówki i
biało, śmierdząca pościel. To pierwsze, co zobac
Przepraszam, że tak nagle przerwałam pisać, ale do mojego pokoju wszedł lekarz.
Jak się okazało jestem w szpitalu. Powiedział, że nie mam wiele rozległych obrażeń jednak od razu po
przywiezieniu mnie tu miała operację. Mam się spodziewać blizny na podbrzuszu.
Ale jak będę o nią dbała to powinna ładnie
wyglądać. Teraz mam czekać na przetoczenie krwi. Jak uznał ten miły staruszek to,
że odzyskałam przytomność jest prawdziwym cudem. Zanim wyszedł zapytał się
jeszcze, kogo ma powiadomić o moim pobycie w szpitalu. Przez chwilę chciałam
podać numer Akirito, ale w tedy przypomniałam sobie jak podhaczył mnie kołem. Odpowiedziałam,
że nie znam numeru domowego, a rodzice
nie mają komórek. Na odchodnym wyjaśnił mi jeszcze skąd się tu wzięłam. Przywiózł
mnie tu jakiś mężczyzna, który zauważył
mnie, w drodze do domu. Poznałam go. Jest bardzo miły i przystojny. Ma jakieś
190 cm wzrostu, długie czarne włosy i tego samego koloru oczy. Nazywa się
Itachi Uchiha. Bardzo miły człowiek. J Przyszedł do
mnie po wizycie lekarza. Rozmawialiśmy chwilę. Miał właśnie wychodzić, kiedy przyszła pielęgniarka żeby pobrać mi krew. Bardzo dobrze wiesz,
że boję się igieł, więc gdyby nie fakt, że nie mogę się ruszyć, pewnie bym uciekła. Widząc moje przerażenie
mężczyzna został ze mną do końca „zabiegu”. Jestem mu za to bardzo wdzięczna.
Kiedy był już przy drzwiach wrócił mój lekarz. Powiedział, że nie możemy liczyć
na bank krwi i musimy znaleźć inny sposób na
zdobycie dla mnie krwi. W tedy Itachi powiedział, że on chętnie odda swoją.
Okazało się, że mamy tą samą
grupę krwi i może ją oddać, bez żadnych
komplikacji. Szczęśliwy pan Zukken (tak ma na nazwisko lekarz) od razu posadził
go na wózku inwalidzkim i ustawił koło mojego łóżka. Pobrał mu krew i dosłownie
pobiegł do laboratorium. Byłam taka śpiąca. Zapytałam pana Itachi’ego czy to w
porządku jeżeli się chwilę się zdrzemnę. Odpowiedział że nie ma problemu.
Jeszcze napisałam tu co się wydarzyło. Jak tylko odłożę długopis pójdę spać.
Kiedy się obudziłam stało
nade mną 5 osób. Mój lekarz, pielęgniarka, pan Itachi i dwoje dorosłych,
których nie poznawałam. Lekko się speszyłam. W tedy pan Zekken odetchnął głęboko i wyprostował się. Reszta zrobiła to samo. Popatrzyłam na
nich zdziwiona. To wszystko wydało mi się dziwne więc zapytała co się stało.
Wszyscy popatrzyli po sobie. W tedy odezwał się pan doktor. Wyjaśnił mi że
kiedy zasnęłam miałam zatrzymanie akcji serca. A po za tym w laboratorium
doszło do pomyłki. Zamiast sprawdzić krew pana Itachi’ego pod kątem
„zdrowotnym”, porównano nasz kod genetyczny. W tedy odezwali się Ci obcy
państwo. Przedstawili się jako rodzice Itachi’ego. Fukago i Mikato. Oboje
wydawali się bardzo mili. Ale kiedy pomyślałam że fajnie by było mieć takich
rodziców, powiedzieli coś niezwykłego. A mianowicie że jestem ich zaginioną
córką. Opowiedzieli mi że mieli kiedyś trójkę dzieci, ale pewnego razu zdarzył
się wypadek. A mianowicie pokojówka uderzyła ich, zaledwie dwuletnią, córeczkę.
Kiedy się o tym dowiedzieli, natychmiast ją zwolnili. Okazało się że ich
synowie często byli przez nią bicie, jednak nic nikomu nie powiedzieli. Do
czasu kiedy ta uderzył ich siostrę. Pokojówka pracowała u nich już kilka lat i
bardzo się oburzyła na wiadomość o wypowiedzeniu. Więc znając na pamięć rozkład
zajęć wszystkich w domu, włamała się do niego kiedy dziecko spało i porwała je.
Później gdy ją złapano tłumaczyła że po prostu chciała pozbyć się bachora przez
którego straciła pracę. Jednak coś poszło nie tak. A mianowicie podczas
ucieczki przed policją wrzuciła dziecko do rzeki. Wszyscy myśleli że dziecko
umarło, a malutkie ciałko nigdy nie zostało odnalezione. To było bardzo dziwne.
Potem dodali że niczego ode mnie nie wymagają, po prostu chcieli żebym
wiedziała i będą szczęśliwi jeżeli spotkam się z nimi kilka razy. Potem wygonił
ich lekarz, mówiąc że czas odwiedzin się skończył. To było mega dziwne. Ale…
Myślisz że mogłabym się nimi jeszcze kiedy spotkać? Wydają się fajni.
28 września
Parę dni temu mój stan się poprawił i 25 miałam wyjść ze szpitala. Rano przyszli Itachi i
jego rodzice by mi tego pogratulować. Kidy już się ubrałam, zaczęliśmy razem rozmawiać. Siedziałam na łóżku opierając się plecami o Mikato. Co prawda ona
i jej mąż odwiedzali mnie codziennie ale nie potrafię mówić do nich „mamo” czy „tato”. Jednak po tym jak ich poznałam miałam
nadzieje ze kiedyś uda mi się to. Nagle drzwi do sali otworzyły się z hukiem. Wszyscy popatrzyliśmy w tamtym
kierunku. Stał w nich niski, brodaty z piwnym brzuchem mężczyzna.
- Tata?! – krzyknęłam widząc go. W tedy wszyscy popatrzyli na mnie
zdziwieni. Natomiast On nic sobie nie robił z tego jaki szok wywołała jego
wizyta. Podszedł do mnie szybkim krokiem, złapał za nadgarstek i wyprowadzi z
Sali. A w ręcz wywlekł mnie stamtąd. Nikt nie zareagował. Wszyscy byli zbyt
zdezorientowani. Mój ojciec, cały czas mnie ciągnąc, wyprowadził mnie ze szpitala
i skierowaliśmy się na parking. Próbowałam się wyrwać, ale nie udało mi się.
Zostałam wepchnięta do jakiegoś samochodu. Usiadł koło mnie z tyłu, a wtedy
ruszyliśmy. Kiedy usiadłam normalnie, okazało się, że siedzę pomiędzy ojcem a ochroniarzem.
Akirito. Gdy próbowałam zrozumieć co się dzieje, pasażer z przodu odwrócił się
do mnie. Naprawdę się wystraszyłam. Zielonowłosy uśmiechnął się tylko do mnie i
powiedział że widział jak rozmawiałam z obcymi mężczyznami. Chciałam wyskoczyć
z tego samochodu ale byłam sparaliżowana strachem. Nic nie zrobiłam. Nie
drgnęłam nawet o milimetr. W końcu dojechaliśmy do domu chłopaka. Akirito
wprowadził mnie do domu tak jak zawsze po randce. Poprowadził do pokoju. Po
drodze spotkaliśmy jego sprzątaczkę. Zapytała mnie jak było na szkolnej
wycieczce. Odpowiedziałam że świetnie. Akirito powiedział że jestem zmęczona,
idziemy do niego odpocząć i nikt ma tam
nie wchodzić. Kiedy zamknął drzwi…. Zaczęło się…. I było gorzej niż normalnie.
Nie wiem ile to trwało. Wiem tylko że zemdlałam kilka razy z bólu, a gdy się
budziłam to ciągle trwało. W końcu Akirito uznał że należycie mnie ukarał.
Zostawił mnie tam gdzie akurat leżałam. Na podłodze koło łóżka. Chciałam się
pod nie wczołgać by przed nim uciec ale mi się nie udało. Zasnęłam.
Obudziłam się jakiś czas
potem. A w sumie obudziły mnie Mia i Keyko. Leżałam w łóżku, wymyta z krwi i
obandażowana. Kiedy zapytałam co się stało, dziewczyny powiedziały że napadł na
mnie jakiś gość i tak urządził. Dobrze że przechodził tamtędy kolega Akirito bo
było by po mnie. Oczywiście udawałam, że to prawda. Na następny dzień poszłam
do szkoły. To było wczoraj - 27 września. Po skończonych lekcjach zauważyłam że
przed szkołą stoi Itachi. Próbowałam go ignorować ale rozpoznał mnie i
zaczepił. Kiedy zauważył że jestem cała w bandażach i mam obitą twarz spytał
kto mi to zrobił. W tedy podbiegł do nas opryszek Akirito. Złapał mnie i
odciągnął od brata. Przypomniał mi że nie wolno mi z nim gadać i zaczął
wypytywać kto to jest. Powiedziałam że to facet który mnie uratował po wypadku
na wyścigach i jeżeli z nim nie pogadam to się nie odczepi. Chłopak zgodził się
żebym porozmawiała z brunetem. Kiedy odwrócił się do nas tyłem by zadzwonić do
Akirito i wyjaśnić sytuację, nagle z piskiem opon podjechał do nas samochód. Zanim
się zorientowałam, już siedziałam w samochodzie na tylnym siedzeniu. obok
brata. Byłam zdenerwowana i zdezorientowana. Jednak w tedy Itachi wyjaśnił mi
że jedziemy do niego i prowadzi jego kolega. Chłopak przedstawił się jako Hidan
i miał białe włosy. Podczas drogi czarnowłosy oddał mi moje rzeczy które zostały
w szpitalu. Okazał się że państwo Uchiha mieszkają w uroczym domku poza miastem
w lesie. W drzwiach powitała mnie pani Uchiha. Bardzo się zmartwiła moim
stanem. Po tym jak weszliśmy do domu, nie za bardzo wiedziałam co mam robić,
więc zaproponowałam swoją pomoc przy robieniu obiadu. Mikato była wniebowzięta
i patrząc na syna, siedzącego w salonie i oglądającego telewizor z kolegą,
zaczęła narzekać na pomoc domową ze strony synów. Razem
zaczęłyśmy przygotowywać carry. Zanim
skończyłyśmy Hidan powiedział, że musi lecieć. Przed wyjściem zajrzał do
kuchni. Mikato dał całusa w dłoń, a mi na pożegnanie poczochrał włosy. To było
dziwne. Jakoś nie zmartwiłam się tym że dotykał mnie obcy. A wracając do
gotowania. Po raz pierwszy gotował razem z kimś. Było bardzo zabawnie. Akurat
kiedy skończyłyśmy wrócił do domu pan Fukago. Kiedy mnie zobaczył bardzo się
zdenerwował. Wystraszyłam się że nie chciał mnie u siebie w domu. Jednak zaraz
powiedział, że to niedopuszczalne by ktoś traktował tak jego córkę. Zaraz potem
zniknął w swoim gabinecie. Jeszcze zanim z Itachi’m nakryliśmy do stołu, wrócił
zadowolony, chwaląc się że właśnie wysłał wniosek do sądu o uzyskanie pełnych
praw rodzicielskich nade mną. Jego żona od razu na niego nakrzyczała, że
najpierw powinien poznać moja opinie na ten temat bo może wcale nie chcę z nimi
mieszkać. W tedy wszyscy popatrzyli na mnie a ja zaczęłam płakać. Płakałam ze
szczęścia. Itachi zaczął przepraszać mnie za swojego ojca i obiecał że jakoś to
odkręci. Mikato próbowała zabić męża wzrokiem, a On zmieszał się straszliwie.
To tak komicznie wyglądało, że zaczęłam się śmiać przez łzy.
Później zaczęłam im dziękować. W odpowiedzi mój nowy starszy brat
mnie przytulił. Po tym jak się uspokoiliśmy, usiedliśmy do stołu i zjedliśmy
wspólnie obiad. Resztę dnia spędziłam ucząc się z Itachi’m w kuchni. Myślę że
wyglądało to jak scena z filmu o szczęśliwej rodzince. Ja odrabiająca lekcje
pod okiem starszego brata, Mikato sprzątała w kuchni, a niedaleko w salonie
Fukago siedział w salonie i czytał gazetę. Po odrobionych lekcjach poszłam spać
do pokoju, gdzie Mikato wcześniej zaniosła moje rzeczy. Od razu poszłam spać.
Dlatego też piszę to wszystko dziś rano po wstaniu. Już się nie mogę doczekać co
przyniesie dzisiejszy dzień. J
30 września
Dzisiaj była rozprawa sądowa. Opieka socjalna była u mnie w domu i
stwierdzili że to niemożliwe, żebym tam mieszkała. Jak to powiedział rzecznik
„to aż dziwne że w takim domu wychowała się tak normalna dziewczyna”. Za ten
komentarz został niemalże zabity wzrokiem przez Mikato. Później wystąpił doktor
Zekken przedstawiał wyniki, gdzie wynikało, że jestem rodzoną córką państwa
Uchiha. Potem opieka powiedziała że zapoznała się już z domem „tej rodziny” i
nie ma żadnych przeciw wskazań bym tam mieszkała. Potem Fukago powiedział że po
tym jak nasza rodzina się odnalazła nie powinno się jej rozdzielać ponownie.
Moi „rodzice” nie mogli się stawić w sądzie bo właśnie trzeźwieli na posterunku
policji. Następnie jako „świadek” wyszła Mikato, a potem Itachi. Na końcu wezwano
mnie. Na tą okazję Mikato pożyczyła mi granatową sukienkę, szare bolerko i tego samego koloru balerinki. Powiedziałam
że chcę mieszkać z Uchiha. Później była godzinna przerwa. Po niej sąd orzekł że
sprawa został rozpatrzona pozytywnie. I w ten sposób stałam się Tenshi Uchiha.
Potem poszliśmy w czwórkę do włoskiej restauracji. To niezwykłe. Ta rodzina
jest cudowna. Już nie mogę się doczekać aż poznam mojego drugiego brata –
Sasuke.
Zamknęłam
pamiętnik i uśmiechnęłam się szeroko do siebie. Przypomniałam sobie to jak
poznałam Sasuke. To było już kilka dni po tym jak wprowadziłam się do domu
Uchiha. Mój pokój nie był jeszcze gotowy więc mieszkałam w gościnnym.
Siedzieliśmy z Itachi’m w salonie i graliśmy w scrabble. Mężczyzna uparł się że
w ten sposób łatwiej będzie mi się uczyć. Oczywiście nie mogło być prosto i
graliśmy używając tylko angielskich słów. Moi nowi rodzice siedzieli na kanapie
i oglądali telewizor. Nagle otworzyły się drzwi. Wbiegło przez nich trzech
chłopaków. Za nimi weszło jeszcze dwóch. Podekscytowana, aż podskoczyłam na
miejscu ale żaden z nich nawet mnie nie zauważył. Przebiegli przez salon
krzycząc powitanie i pobiegli na górę. Byłam zawiedziona, więc przerwaliśmy grę
i usiedliśmy z rodzicami, by móc podziwiać nową kolekcje ubrań mamy. Emisja
trwała dobre cztery godziny. Kiedy się skończyło wznowiliśmy grę. Ale teraz w
czwórkę. Ja i mama byłyśmy w jednej drużynie, a tata i Itachi w drugiej. Gdy
kończyliśmy, na dół zeszli koledzy Sasuke. Szybko się pożegnali i wybiegli z
domu, bo już było słychać klaksony. Ale mój nowy brat nie. Kiedy wstałam na
następny dzień Sasuke jeszcze spał, a kiedy wróciłam z zakupów był już szkole.
I tak wymijaliśmy się przez kilka kolejnych dni.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- --------------------------------------
A oto i kolejna notka ^^
Jako że od jutra zaczynam II klasę w liceum nie wiem czy bd w stanie publikować notki co miesiąc, więc powiedzmy, że ta jest za wrzesień ;)
A skoro mowa o wrześniu to życzę Wam udanego roku szkolnego. Dla tych, którzy zaczynają nową szkołę, życzę wspaniałych nowych znajomości, przyjaźni, a może i samej miłości. Nie przejmujcie się drobnymi potknięciami. Bądźcie niczym koty i starajcie się lądować zawsze na cztery łapy :)
A dla kontynuujących... powodzenia w starciu z nowym materiałem i wrogami XD
Mam nadzieję że wakacje minęły Wam radośnie a nadchodzące miesiące bd jeszcze lepsze :)
Papa <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz