sobota, 3 października 2015

Notka 3

 W końcu się spotkaliśmy. Rodzice się zdenerwowali że jesteśmy rodzeństwem a się nie znamy więc zrobili obowiązkową, rodzinną kolację w restauracji. Mama specjalnie na tą okazję uszyła mi nową sukienkę. Tato i bracia mieli czekać na nas już na miejscu, a my miałyśmy dojechać. Ale oczywiście coś poszło nie tak. Kiedy dotarłyśmy okazało się że Sasuke jeszcze nie ma. Po chwili zadzwonił mówiąc że się spóźni. Itachi’emu zaczęła pulsować żyłka na czole ale nic nie powiedział. Usiedliśmy do stołu. Tato pozwolił mi zamówić deser przed kolacją, więc poprosiłam o lody miętowo-śmietankowe. Wszyscy zaczęli się śmiać że takie same zamówiłby mój brat. Reszta zamówiła sobie wino. Kiedy byłam w połowie pucharku do restauracji wbiegł Sasuke w towarzystwie dwóch kolegów. Blondyna i bruneta.
- Cześć sorry za spóźnienie. Na przywitanie ucałował mamę w policzek, a tacie i bratu skinął głową. I wtedy on i jego koledzy zaczęli się we mnie wpatrywać.
-Um. Część. Jestem… - zaczęłam ale przerwała mi mama.
- To nie wypada. Mężczyzna powinien się pierwszy przedstawić. – przy tych słowach tata zmierzył srogim wzrokiem nowoprzybyłych. Pierwszy odezwał się brunet.
- Część. Mam na imię Kiba.
- Miło mi. Jestem Naruto. Przyjaciel tego gbura. – tu wskazał Sasuke. Cicho zachichotałam kiedy szatyn odpłacił się mocnym szturchnięciem w brzuch przyjaciela..
- A mnie na pewno znasz skoro tu jesteś. Sasuke. – mówiąc to ucałował moją rękę. Niepewnie popatrzyłam na Itachi’ego. Ten pokręcił zażenowany głową. Dalej kolacja minęła w dość dziwny sposób. Sasuke i koledzy cały czas się śmiali i wygłupiali. W końcu (po raz pierwszy) zwrócił się to Itachi’ego.
– A co wy tacy posępni. Czuje się jak na stypie. Nic nie mówicie. W końcu ojciec zabrał głos.
- Jak myślisz dlaczego dziś była zorganizowana ta RODZINNA kolacja, synu?
- Bo jest to spotkanie przedmałżeńskie. – odpowiedział natychmiast. Akurat piłam wodę więc się zachłysnęłam.
- O widzę że jej nie powiedzieliście. – mruknął.
- Sasuke. – mruknęła z naganą mama, pomagając mi.
- No co?
- To nie tak. Po za tym jak pamiętasz twoja siostra…
- Nie powiązujcie tego z Tenshi! – podniósł głos.
- Sasuke. – mruknął tym razem tato.
- No co? – spytał zdziwiony, wręcz jęknął, a potem zwrócił się bezpośrednio do mnie. – A ty co tu jeszcze robisz? – warknął- Jeszcze nie zrozumiałaś? Chciałem ci to pokazać bez słów, ale widać się nie da. Chyba jesteś tak tępa nie, że domyśliłaś się jeszcze. Nie chcę cię tu. Ani teraz ani za chwile ani za jakiś czas. Nigdy. Nie chcę cię znać. Nie chce cię w swoim życiu. Wtedy nie wytrzymałam. Zerwałam się z krzesła i uciekłam. Zanim wybiegłam z lokalu usłyszałam jeszcze jak Itachi krzyknął za mną moje imię. Oczywiście pobiegł za mną. Kiedy mnie dogonił uspokojenie się, chwilę mi zajęło. Dłuższą chwilę. Widziałam po nim, że chciałby mi coś powiedzieć jednak najwidoczniej nie wiedział co. Po wizycie w fast foodzie wróciliśmy do domu, gdzie w salonie czekała na nas reszta uczestników kolacji. Gdy tylko weszliśmy Sasuke zerwał się ze swojego miejsca i niemal do nas podbiegł. Gdy znalazł się blisko nas chciałam się odsunąć lub schować za Itachi'm. jednak nie zdążyłam. Młodszy z moich braci chwycił moją twarz i zaczął się we mnie wpatrywać bardzo intensywnie. Przez chwilę panowała absolutna cisza i nikt się nie poruszył, gdy wtem Sasuke, cały czas patrząc mi w oczy wypowiedział cicho moje imię. 
- To naprawdę Ty? - W  odpowiedzi pokiwałam głową. - Nie jesteś żadną oszustką? - Tym razem pokręciłam nią. Wtedy czarnowłosy puścił mnie i odsunął się na trzy kroki. "Nie mogę w to uwierzyć. Takie rzeczy się nie zdarzają. Chyba tylko w filmach czy książkach. To nie możliwe. Straciłem siostrę kiedy miałem 6 lat. Nigdy potem nie miałem młodszego rodzeństwa. Jak ja się niby mam tobą zaopiekować? To niemożliwe. Straciłem siostrę dawno temu." - mamrotał do siebie raz po raz przejeżdżając rękoma po włosach. 
- Nie musisz się mną opiekować. Ani niańczyć. Możesz udawać, że jestem daleką kuzynką która z Wami teraz mieszka. Lub obcą osobą, która przygarnęli Twoi rodzice. Po tych słowach pobiegłam na górę do pokoju którego używałam. Tym razem nikt nie próbował mnie powstrzymać, kiedy uciekałam by ukryć łzy. Nie widziałam Sasuke przez kilkanaście następnych dni. A tak dokładnie to go unikałam. Na początku, gdy gdzieś mu mignęłam Sasuke próbował poruszyć jakiś temat w końcu jednak się poddał. I jakoś tak wyszło, że spotkania w kuchni czy na korytarzu stały się całkiem normalne. W późniejszym czasie przestałam już zwracać uwagę na nasze stosunki. Rodzice zapisali mnie do bardzo dobrego gimnazjum gdzie miałam chodzić od początku drugiego semestru i musiałam nadrobić dużo materiału. Nigdy się nie dowiedziałam co rodzice powiedzieli Sasuke tamtego wieczoru. Ale nawet rozmawialiśmy ze sobą od czasu do czasu, a ja zaczęłam na nim polegać w ekstremalnych przypadkach. Jak ten dziś.
 Poczułam się znudzona więc ruszyłam do części dziennej mojego pokoju, gdzie była kanapa, stolik, kilka poduch, telewizor. I oczywiście wieża, którą włączyłam. Położyłam się na kanapie, twarzą do oparcia. Pozwoliłam by ostre nuty „Cult To Follow” wypruły ze mnie wszystkie myśli. A przede wszystkim te dzisiejsze wspomnienia. Tego co się dziś stało. Nie wiem ile tak leżałam, ale w pewnym momencie ktoś szturchnął mnie w ramę. Swój protest oznajmiłam przeciągłym jękiem. Ktoś się zaśmiał. Odwróciłam się w stronę pokoju. Przede mną klęczał Naruto, jak zawsze wesoło uśmiechnięty.
-Hej mała! Czemu płakałaś?! – Próbował przekrzyczeć muzykę. W odpowiedzi wystawiłam mu język i podkręciłam dźwięk za pomocą pilota. Zamknęłam oczy położyłam głowę tak, że zwisała mi z kanapy. Nagle blondyn wyłączył muzykę. Jęknęłam niezadowolona i otworzyłam jedno oko.
-Wyglądasz jak mniejsza i słodszą wersja brata. Nawet nie masz biustu. – dodał. Wydęłam policzki i odwróciłam się do niego plecami. Chłopak zaśmiał się serdecznie i uklęknął koło mnie.
-Ej młoda. Choć potrzebujemy twojej pomocy.
-Przy czym?
-Jedzeniu, przekąski. Wiesz dobrze, że Sasuke się w kuchni nie pokarze mając gości a ja zjem wszystko zanim doniosę do stołu.
-A, co z dziewczynami? Popatrzył na mnie wymownie. No tak…. Żaden z nich nie ma dziewczyny….
Poprosiłam żeby chwilkę poczekał i pobiegłam do garderoby. Założyłam żółte rajstopy, granatowe spodenki, biały ramiączek, zieloną bluzę. Część włosów związałam w dwa kucyki i związałam je czerwonymi wstążkami. Resztę włosy przejechałam prostownicą. Na koniec popsikałam się perfumami z Playboy’a. Przez króciutką chwilę szliśmy razem, jednak blondyn zaraz został zawołany przez znajomych. Popatrzył na mnie jak szczeniaczek, a ja chcąc być miłą skinęłam głową. Blondyn pokazał mi chyba wszystkie swoje zęby i już go nie było.  Zmierzyłam wzrokiem całą grupkę, jednak, gdy zauważyła mnie jedna z dziewczyn, uciekłam. Zeszłam na dół i wyrzuciłam wszystkich z kuchni, po czym zamknęłam obydwa wejścia i zaczęłam przygotowywać przekąski. Gdy skończyłam napisałam do brata SMS-a jednak nie raczył się zjawić. Wysłał za to swoich kolegów. Ci dość mocno zdziwili się widząc mnie SAMĄ w kuchni.
-Yyyy… Tenshi gdzie wszyscy?
-Nie ma. - odparłam spokojnie podając Choji’emu tacę z jedzeniem.
-To widzę, ale gdzie oni są? – dociekał Uzumaki.
-Wyrzuciłam ich. Tylko by mi przeszkadzali. Mówiąc to uśmiechnęłam się tak słodko, na ile było mnie stać. Wszyscy patrzyli na mnie jak na UFO. W tym momencie poczułam na sobie nieprzyjemne spojrzenia. Powoli odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam wściekłe spojrzenia kilku dziewczyn.
-To jakieś wasze koleżanki? – wskazałam na dwie blondynki, które próbowały mnie zabić wzrokiem, lekko zdziwiona szatynka i jednak brunetka, która nie patrzyła na mnie tylko na Naruto. Oczywiście dopóki ten nie odwrócił się we wskazaną stronę. Dziewczyna od razu odwróciła wzrok.
-A tak to nasze koleżanki z gimnazjum. Po tej odpowiedzi odkryłam, że chłopak nie jest już zainteresowany rozmową ze mną. Podałam, więc reszcie tace, miski, półmiski i szklanki. Wszyscy uwinęli się w kilka minut. Po skończonej robocie rozeszli się po całym domu. Posprzątałam po robocie i zrobiłam sobie kolacje. Dopiero, gdy zaczynałam zmywać zauważyłam, że dom opustoszał. To była ta zła wiadomość, bo słyszałam dźwięki wydawane przez niektóre pary w pokojach. Okazało się jednak, że wszyscy goście zebrali się za domem, gdzie postawiono prowizoryczną scenę. Otworzyłam na oścież okno by mieć lepszy widok i lepiej słyszeć, co się dzieje. Zaraz jednak załapałam, o co chodzi. Na podwyższenie wszedł zespół. Każdy ustawił się w odpowiednim miejscu. Już po kilku sekundach zaczął się koncert. Mój brat dawał popis na gitarze elektrycznej, Kiba czadu na perkusji, Shikamaru spokojnie na basie, a Naruto jak zawsze wydzierał się do mikrofonu. Musze przyznać są, co raz lepsi. Przy dość dobrej muzyce umyłam, powycierałam i powkładałam na miejsce naczynia.
-A teraz ostatnia piosenka. – zapowiedział… mój brat? Zdziwiona odwróciłam się do okna. Co on robi przy mikrofonie? -  pomyślałam. W tedy Neji włączył na konsoli DJ’a podkład z czyimś głosem. Szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia. Co, do cholery, robi tam moje nagranie? – zastanawiałam się gorączkowo. Zostało nagrane podczas jednej z moich i Naruto głupawek. Dla żartu zaśpiewałam chórki do najnowszej piosenki. Dokładnie w tym momencie czarnowłosy popatrzył mi w oczy i szeroko się uśmiechnął. Zaczęłam podskakiwać ze szczęścia i już po chwili tańczyłam w rytm muzyki, kręcąc biodrami. Nagle ktoś położył mi ręce na talii i mocno przytulił do siebie.
-Od kiedy to z ciebie taka kocica, co? – spytał głęboki, męski głos. Nie słyszałam go od ponad 4 miesięcy. Otworzyłam szeroko oczy tak bardzo jak tylko mogłam.
-Co ty tu robisz? – spytałam trzęsącym się głosem.
-Jak to? Odwiedzam Cię. Powiedziałem ci przecież, że będę towarzyszył ci w każdej szczęśliwej chwili twojego życia.
-To było przed... przed tym wszystkim. Mój głos nadal się łamał, ale udało mi się zauważyć, że koncert się skończył.
-Niby tak, ale ta nowa dziewczyna nie jest tak ciekawa jak ty, więc uznałem, że pozwolę ci być ze mną. – odparł całując mnie w policzek.
- A co z nią? Rozpuścił moje włosy.
- To chyba oczywiste. Zerwałem z nią. – mruknął wkładając swoją twarz w rozpuszczone teraz włosy. Głośno zachłysnęłam się powietrzem kiedy poczułam jego ręce na mojej piersi.
-Przestań! – krzyknęłam – Nie chcę z tobą być! Odczep się! – powiedziałam to zanim zdążyłam pomyśleć i zaraz tego pożałowałam. Jego ręka bardzo mocno zacisnęła się na moim pasie, a druga na piersi na tyle mocno, że nie mogłam oddychać.  
-Coś powiedziała? – zapytał a ton jego głosu sprawił złudzenie, że krew w moich żyłach zamarzła.
-Odejdź.
- Kochanie, ale dlaczego?
- Nie jestem twoim kochaniem.
- Jak to? – powiedział imitując teatralne zdziwienie – Od kiedy?
- Od momentu, kiedy podciąłeś mi koło na wyścigu. – ledwo udało mi nie to powiedzieć. Jego dłoń z piersi przeniosła się na szyję i teraz zaciskała się, co raz mocniej.
- Oj! Daj spokój. Jak długo będziesz to jeszcze rozpamiętywać? – spytał ze zniesmaczeniem.
- Wiecznie. – wychrypiałam. Zaczęłam się cieszyć, że chce kontynuować tą rozmowę. Inaczej pewnie zacząłby mnie podduszać, aż do utraty przytomności, a następnie zabawiłby się mną i pewnie tu zostawił. Korzystając z tego, że poluźnił chwyt na mojej szyi, udało mi się wyrwać. Jakimś cudem. Szybko odskoczyłam od niego, po czym odwróciłam w jego stronę.
Stał tam tak jak go zapamiętałam. Te same zgniłozielone, długie włosy związane na czubku głowy w kitkę, małe, czarne oczy patrzące na mnie ze zdziwieniem. Miał tylko kilka więcej zmarszczek, niż gdy ostatni raz widziałam. Nie licząc dzisiaj, ale w tedy nie przypatrywałam się zbytnio jego twarzy. Tak. Patrzyłam na mężczyznę, który uratował mnie od nędzy. Który znęcał się nade mną. Któremu w pewien sposób zawdzięczałam to, że znalazłam normalną rodzinę.
Przede mną stał ten sam Akirito Kusanoha. Prawie trzydziestoletni mężczyzna, będący główną postacią w moich nocnych koszmarach.

Kiedy zaczynaliśmy zauważyłem, że Tenshi jest w kuchni przy zlewie. Potem straciłem ją z oczu. Muzyka zbytnio mnie pochłonęła. Szkoda, chciałem zobaczyć jak zareaguje na to, że nagranie z jej śpiewem zostało przez nas użyte do piosenki. Gdy skończyłem śpiewać, zdyszany podniosłem głowę. Pierwsze co, to popatrzyłem w stronę okna. To, co zobaczyłem na chwilę mnie zamroziło. Tenshi stała przy jakimś gościu. Przytulała się do niego. Myślałem, że kręci z Kibą. – pomyślałem. Zawołał mnie Naruto coś wspominając o bisie. Już miałem mu odpowiedzieć, że spoko, moją uwagę przykuł gwałtowny ruch w kuchennym oknie. Tenshi zaczęłam się szarpać. Już po kilku sekundach udało się od niego odsunąć. A wręcz odskoczyła. Nie za bardzo ogarnąłem, o co chodzi. Nie wiedziałem, co zrobić. Czy zostać na scenie i kontynuować, czy iść do siostry i sprawdzić, co się dzieje. Ale decyzja nie został podjęta przez świadomą część mnie. Zauważyłem za siostrą jakiegoś innego typka. Wyglądał jakby się skradał. Trzymał nad głową coś dużego i zbliżał się do dziewczyny. Moje nogi same zeskoczyły ze sceny.
- Na następnym koncercie! – krzyknąłem jeszcze do kolegów biegnąc już w stronę domu. W uszach słyszałem jak szybko płynie moja krew, jak szybko bije mi serce. Adrenalina błyskawicznie pojawiła się w moich żyłach. Wskoczyłem do domu przez okno. Tym samym zdezorientowałem wszystkich. W tedy „skradacz” zamachnął się mocno.
- Uwa.. – tylko tyle zdążyłem krzyknąć, nim dziewczyna odwróciła się w tamtą stronę. W tym czasie ja rzuciłem się na chłopaka, który wcześniej ją przytulał. Przemknęło mi, co prawda przez myśl, że to może jej chłopak. Ale szybko zignorowałem tą myśl. Najwyżej później go przeproszę. Chłopak zablokował mój cios. Spojrzałem na jego twarz. Był zdecydowanie za stary na partnera młodej. Złapał za moją dłoń po czy wykręcił mi ją do tyłu i mocno mnie popchnął. Zanim odzyskałem równowagę i odwróciłem w jego stronę, usłyszałem syk Tenshi. To na chwilę mnie zdekoncentrowało. Kiedy znowu się skupiłem i odwróciłem gotowy zadać kolesiowi kolejny cios, jego już nie było. W tedy usłyszałem jak coś ciężkiego upada na podłogę. A potem znowu. Szybko odwróciłem się w stronę skąd dochodził dźwięk. Dosłownie trzy kroki ode mnie stała roztrzęsiona Tenshi trzymająca się za nadgarstek, dziwny gość leżał na podłodze, obok niego drewniana skrzynka z naszego przedpokoju. Krok za nim stał Kiba pocierając knykcie. W końcu się opamiętałem. Podszedłem szybko do Tenshi. Złapałem ją mocno za ramiona i zacząłem potrząsać, aż na mnie nie spojrzała. Kiedy w końcu to zrobiła miała taki nieobecny wzrok.
- Co tu się wyrabia? – krzyknąłem. Autentycznie krzyczałem na swoją młodszą siostrę. – Ile razy ci rodzice powtarzali żeby nie zapraszać do domu swoich starych kumpli. Dziecko, czego tu nie rozumieć? Krzycząc na nią, cały czas potrząsnąłem nią, co raz mocniej.
- Oj. Sasuke robisz widowisko. – usłyszałem Naruto
- Niech robi. I tak nikt nie będzie tego jutro pamiętała. A nikt nie robi zdjęć – odparł leniwie Shikamaru. Odnotowałem w pamięci żeby później mu za to podziękować i cała swoja uwagę znowu skierowałem na młodą.
- Jak mogłaś ich tu zaprosić? – spytałem siląc się na spokój.
- Nie zaprosiłam ich. – jęknęła. Wtedy nie wytrzymałem. Uderzyłem swoją siostrę. Dałem jej lekkiego liścia w policzek
-Nie okłamuj mnie! – wrzasnąłem na nią. Już nie patrzyła na mnie jak do tej pory. Teraz je wzrok skierowany był na moją dłoń, która wymierzyła cios.
- Słyszysz? – chciałem ja złapać, ale w tedy wyrwała się. Odskoczyła ode mnie, a kiedy podniosła wzrok zobaczyłem w nich łzy i autentyczne przerażenie. Chciałem do niej podejść. Przytulić, pocieszyć, przeprosić cokolwiek. Ale jeszcze raz odskoczyła patrząc na mnie z przerażeniem. Nagle odwróciła się na pięcie i wybiegła z kuchni. Zaraz usłyszałem jak trzaskają wejściowe drzwi do domu.
- Co jej zrobiłeś? – spytał Naruto, który nagle znalazła się koło mnie.
- Nie wdziałeś?
 - Nie, wynosiliśmy z chłopakami tego typka z domu. Facet on chyba waży z tonę. Mówiąc to blondyn zwiesiła się na mojej szyi. – Ledwo nam się udał a było nas trzech. Ale widząc, że nie odpowiadam na jego zaczepki zapytał jeszcze raz, co zrobiłem. Ty razem odpowiedziałem.
- Uderzyłem Tenshi. W tedy poczułem na głowie silny cios. Kiedy odwróciłem się żeby opieprzyć tego, kto to zrobił, napotkałem twarz brata.
- Co zrobiłeś Sasuke?- wysyczał. Zwiesiłem wzrok.
- Uderzyłem Tenshi. W tedy dostałem jeszcze raz. Tym razem w szczękę.
- Jesteś idiotą. Chodź, trzeba ją znaleść.
- Po co? Będzie chciała wrócić to wróci? – Spytałem zaciekawiony. Ja tak zawsze robiłem.
- Nie jestem pewien czy nic sobie nie zrobi po takiej sytuacji. – mruknął, ale i tak go usłyszałem.
- O co Ci chodzi? – spytał blondyn.
- Sasuke w swym geniuszu zapomniał jak to było w jej poprzednim domu - kiedy to mówił załapał mnie za nadgarstek i pociągnął stronę frontowych drzwi.  – kiedy przyszła do nas w tedy jej psychika była w bardzo złym stanie. Teraz, kiedy mój genialny braciszek przypomniał jej to wszystko może być z nią gorzej.
-Pomożemy ci jej szukać. – zaraz zaoferowali się Naruto, Kiba i Shikamaru. W czasie, kiedy się ubieraliśmy Itachi zadzwonił do Sasori’ego, Hidana i Deidary o pomoc.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz